Kasjanski.pl Blog o Przedsiębiorczości rzetelność
Biznes,  Nastawienie,  Osobiste

„Chytry Dymitry”, czyli rzetelność przedsiębiorcy. Szybkie biznesowe strzały czy może jednak firma na pokolenia?

Wakacje, wakacje i po wakacjach. Właśnie wróciliśmy ze wspaniałych dwóch (prawie) tygodni w Grecji z przyjaciółmi i od razu ręce mi się wyrywają do napisania powakacyjnych wniosków. Wniosków z tego wyjazdu mam wiele, a do tego takich, które samego mnie bardzo zaskoczyły. Jedne dotyczą odkrycia fizjologii naszych organizmów, inne są typowo biznesowe. Takie magiczne słowo rzetelność.

Pierwsze to nieoczekiwane odkrycie, że wraz z Dorotką jesteśmy jednak stworzeniami w pełni fotowoltaicznymi. To takie modne ostatnio słowo doskonale pasuje do opisu naszego zachowania w kolejnym już wrześniu.  Wrzesień nadchodzi i my hyc! i do Grecji.

Wrześniowa Grecja – wyspa Aegina. Foto Tomasz Kasjański

My fotowoltaiczni.

Wychodzi na to, że jesteśmy napędzani słońcem, szczególnie wtedy, gdy na ukochanym Podlasiu leje i jest po prostu zimno. Chyba wrzesień i marzec to takie specjalne miesiące na przełomie pór roku, w których musimy się doładowywać fotowoltaicznie słoneczkiem, a to na Florydzie a to w Grecji. I marzec świetnie nadaje się do odwiedzin „Florci” a wrzesień idealny jest na wyjazd do Grecji.

I na tym ostatnim wygrzewaniu kuperków odwiedziliśmy tzw. „Laiki” czyli miejscowy lokalny targ warzywny. W naszym miasteczku odbywa się w poniedziałki.

Laiki czyli poniedziałkowy targ w Saronidzie. Foto Tomasz Kasjański

To co było tam uderzające, to swoisty system miar i wag. Fakt, oczywiście każdy sprzedawca miał wagę i nawet jej używał. Wrzucał nasze bakłażany czy inne ociekające sokiem brzoskwinie na wagę, ale za każdym razem liczył i mnożył w pełnych kilogramach, 1, 2, 3 razy cena za kilogram. I przy tym wiadomo, turysta dziś jest a jutro go nie ma. Miałem zabawę, aby uchwycić ten szybki moment wrzucenia towaru na wagę i dopatrzeć się ile to dokładnie waży. Raz mi się udało. Na wadze było chyba z 1,60 kg. Przystojny Grek, z uśmiechem na ustach liczy 2 kg. I aby jeszcze nas odprawić w dobrych nastrojach, dorzuca „od siebie” po 1-2 sztuki owocu, aby wyglądać hojnie i elegancko. Dorzucił może do tych 1,80 kg, a klient szczęśliwy i dziękuję po stokroć w obcym dla siebie języku. Taka lokalna kupiecka rzetelność.

Oliwki, oliweczki. A najlepsze to te z Kalamaty. Foto Tomasz Kasjański

Przypomina mi się takie podlaskie powiedzenie.

Jak to na Podlasiu przeważnie bywa, powiedzenie pogranicza kultur, języków i mentalności.

Brzmi ono “Chytry Dymitry, no Wania toże nie durak” co na nasze w wolnym tłumaczeniu brzmi: „Chytry Dymitr, ale Janek też nie jest głupi”. Mówi ono o takiej ciekawej cesze ludzi zaradnych albo nawet “nad-zaradnych” jaką jest chytrość.  Tutaj świetnie pasuje wyjaśnienie, które stosuje na wykładach moja żona Dorota, na temat różnic pomiędzy sprytem a chytrością. Dorota zawsze opisuje te dwa zjawiska prostym zdaniem: Spryt wynika z inteligencji, a chytrość z głupoty. Ja widzę tu bardzo wiele odniesień do naszej codzienności biznesowej.

Popatrzmy na często spotykaną niespójność założeń, oczekiwań i działań. Ludzie bardzo często inwestują ogromny wysiłek, nieprzespane noce, nieprzeliczone zasoby, szczególnie finansowe, aby ich wymarzona firma wystartowała i działała sprawnie. Bardzo często obok niezwykłych obciążeń finansów rodziny, hipotek i podpisanych w banku weksli, przypłacają to ceną dysfunkcyjnych rodzin czy małżeństw. Wiadomo, każdy z nas ma 24 godziny na dobę, więc czas włożony w firmę nie może być jednocześnie zainwestowany w rodzinę.

Na temat rodzinnej przedsiębiorczości, robienia biznesu przez małżeństwa piszę tutaj.

Najważniejsza inwestycja – rodzina / Photo by San Diego Shooter on Foter /

Prosty rachunek zysków i strat.

Czyli, z jednej strony mamy zaangażowane maksimum środków, postawione na szalę ryzyko bankructwa rodziny i często wypracowany wcześniej lub odziedziczony majątek. Z drugiej strony poprzez brak kupieckiej rzetelności ryzykujemy wszytko. Czyli patrząc na to z pewnej odległości, suma ryzyka, zobowiązań i poświęceń jest jak najbardziej długofalowa. I to przy hipotekach i kredytach liczona dekadami a nie latami. Na temat odwagi w życiu przedsiębiorcy piszę TUTAJ.

Zdarza się, że właściciel danej firmy robi ruchy, wchodzi w interesy, dokonuje zakupów absolutnie obliczonych na krótki szybki i “łatwy” zarobek. Jeżeli ma być łatwy, to pewnie kosztem klienta lub kontrahenta. Jakby można było pogodzić krótkoterminowe, czasem jednorazowe zyski z długoterminowym ryzykiem i ceną liczoną w rozwodach, zaprzepaszczonych relacjach z dziećmi czy utratą zdrowia. Jakoś tak mi się to nie spina w żadną całość. 

Chcę wetknąć kij w mrowisko i zapytać: Czy to ma sens?

Czy przypadkiem nie warto byłoby przemyśleć porządek naszych priorytetów i naszych motywacji. Oczywiście niezbędne jest być przedsiębiorczym i nie unikać okazji, ale jednocześnie jak ognia wystrzegać się “łatwych”, “szybkich deal-i” czyli tzw. złotych strzałów w biznesie. Takich działań, które mogą zszargać reputację i niekoniecznie przynieść upragniony zysk.

Może zbyt wiele oczekuję, ale mam w pamięci wszystkie moje transakcje w których jako klient, czyli płatnik otrzymałem za swoje ciężko zarobione pieniądze co najmniej tyle ile oczekiwałem. Takie firmy, takich ludzi się pamięta. To właśnie jest reputacja, która zaprocentuje. Często gdy nie wciśniemy na siłę, a nawet odradzamy szkodliwy zakup, klient wraca i dokona ogromnych zakupów ponieważ poczuł się uczciwie potraktowany.

Jednocześnie pamiętam wszystkich moich kontrahentów, którym nie zależało na długofalowym zysku, tylko na tym maksymalnym, ale przez to jednorazowym zarobku. Często sami „post factum” mówimy do siebie: nie wszystko złoto co się świeci. Wśród moich znajomych często pojawia się to czy inne nazwisko w kontekście:

-Z nim/nią interesy?  – Przenigdy.

Popatrzmy, jak działa system ocen i opinii w dzisiejszym handlu internetowym.

Tak, zgadza się, masz rację, że często ten system jest nieudolny. Opłacone trolle wypisują opinie pochlebne o firmie zamawiającej taką opinię i paszkwile pisane pod zamówienie, aby zniszczyć, oczernić konkurencję. Chcę zwrócić jedynie uwagę na zmianę mentalności klienta internetowego w porównaniu do klienta stacjonarnego. Dzisiaj, szczególnie w dobie lockdown-ów, nasze zakupy online zastępują zakupy offline. Kupując na odległość musimy jakoś wyrobić sobie opinie w którym sklepie zamienić nasze pieniądze na towar czy usługę.

I tu zadajmy sobie pytanie: czy szybki, łatwy zarobek na już, nie zabierze nam możliwości na przyszłość? Pamiętajmy, że z internetu nic nie znika na zawsze.

Tutaj wielu z Was powie, że zmiany w dzisiejszym świecie zachodzą tak szybko. Szczególnie w biznesie online zmiany prześcigają możliwości percepcji właściciela firmy czy inwestora. Czy to jest rzeczywiście prawda w przypadku Twojej firmy? Czy to przypadkiem nie jest tak, że twój klient podobnie jak ty, woli kupić u kogoś kogo zna z poprzednich udanych transakcji i po prostu nie chce ryzykować?

Zapytasz więc czy mam prawo o tym tak jasno pisać? Myślę, że tak. Moich dwóch największych i najdłużej z nami współdziałających klientów, współpracuje z naszą rodzinną firmą ponad 20 lat. Do tego łączą nas bardzo przyjacielskie i już dawno pozabiznesowe relacje. Gdy pojawiły się problemy zdrowotne, jak to w każdej rodzinie, nasz najlepszy klient sam zorganizował i zaproponował pomoc i okazał troskę. Do tego zarobiliśmy wspólnie przez dekady całkiem przyjemne sumy. Taki wymarzony układ: wygrał-wygrał.

Wygrał-wygrał.

Mam nadzieję, że może ten przykład pomoże niektórym uwierzyć, że prawdziwe pieniądze biorą się z zaufania i dobrych relacji. Pamiętam film dokumentalny o handlu diamentami w belgijskiej Antwerpii.

Odbywa się to wewnątrz bardzo hermetycznej społeczności tamtejszych jubilerów. Dzieje się to w grupie naszych „starszych braci w wierze” czyli w diasporze żydowskiej. Wniosek wynikający z filmu był bardzo prosty. Przy tak dużych kwotach nie wymaga się jakiś skomplikowanych umów. Wystarczy, że ktoś cieszący się zaufaniem poręczy za Ciebie, że jesteś uczciwy. Tam to jest ważniejsze niż reklama.

Taki kawałek węgla, tylko trochę wartościowy.

Na koniec, ciśnie mi się takie porównanie pomiędzy sprytnym, przedsiębiorczym a chytrym i chciwym: „niektórym monety na dzisiaj tak dokładnie zasłaniają oczy, że nie widzą banknotów na jutro”

Jeżeli uważasz moje treści za pomocne, proszę podziel się:
0 0 głosów
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
guest

4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Wbudowane opinie
Zobacz wszystkie komentarze
Jastrzębski
Jastrzębski
3 lat temu

Jak Zwykle, krótko, w punkt i na temat.
Dziekuje

Krzysziek

Teresa
3 lat temu

Super artykuł Tomku !
A końcówka : „niektórym monety na dzisiaj tak dokładnie zasłaniają oczy, że nie widzą banknotów na jutro” – to jest strzał w 10 !!!

4
0
Chętnie poznam Twoje przemyślenia, proszę o komentarz.x