Książki, czytać czy nie czytać?
Czytać książki czy nie czytać? Oto jest pytanie.
Oczywiście, że warto czytać książki. Tylko co czytać, jak wybrać autora i ze dwa tuziny innych, podobnych pytań. Wiele razy spotykam się z taką opinią, że czytanie książek typowo biznesowych lub branżowych to czyste teoretyzowanie. Poniekąd prawda, szczególnie gdy nie potrafimy czytać a zamiast tego poczytujemy. Ponadto, gdy nie potrafimy wybierać wartościowych autorów w odróżnieniu od całej masy kompilatorów.
Pytanie drugie: Czyjego autorstwa czytać książki?
Mam to szczęście, że zaczynałem czytanie na tematy zawodowe w latach 90-tych. Wtedy to właśnie, wydanie i wydrukowanie książki było relatywnie drogie. Wydawnictwa dość gruntownie sprawdzały każdy maszynopis czy uda im się to sprzedać i na tym zarobić. Wielu kusiło się nawet o badania marketingowe, pozostali wydawcy poprzestali na tłumaczeniach sprawdzonych książek z rynku najczęściej amerykańskiego. Ci mieli dużo łatwiej. Dzisiaj, każdy z klawiaturą w ręku staje się natychmiast pisarzem, promotorem i wydawcą w jednym. Ktoś kto ma duże zasięgi na Instagramie, YouTube czy Facebooku stara się od razu to zmonetyzować i wydać jakąś książkę a w najgorszym wypadku „ekspercki” poradnik.
Z tego też powodu w dzisiejszych czasach aż roi się od najróżniejszych autorów małych i dużych. Mamy swoisty smog księgarski. Pełne regały poradników biznesowych, psychologicznych, setki innych pozycji w które to tytuły da się wpleść słowo biznes, firma czy rozwój osobisty. I to odmieniany przez wszystkie przypadki. A gdy dodamy tysiące książek wydawanych w formie jedynie elektronicznej to można dostać oczopląsu. Panie Premierze, jak żyć? Co wybrać?
My z żoną zawsze zaczynamy zainteresowanie się książką od notki o autorze na wewnętrznej lub zewnętrznej części okładki. Czy istnieje jakaś szansa, że autor ma na myśli jakieś myśli 🙂
Tu, podobnie jak na drodze, powinniśmy pamiętać o zasadzie ograniczonego zaufania. Najprościej zadać sobie pytanie o tzw. OWOCE NA DRZEWIE autora.
A może jakaś podpowiedź? Może mentor?
Najprostszym wyjściem gdy nie masz pewności czy potrafisz wymienić uszczelkę w kranie (a w niedzielę nie chcesz wołać hydraulika) jest zapytać fachowca. Każdy ma jakiegoś Pana Maćka czy Pana Arka którzy podpowiedzą najważniejsze ruchy aby nie zalać mieszkania czy nie spalić komputera. Podobnie możesz postąpić w temacie wiedzy biznesowej zawartej w książkach.
Może tak jak ja, masz wokół siebie „aniołów biznesu” lub mentorów lub oddanych przyjaciół którzy podpowiedzą od których książek zacząć. A może masz dostęp do jakiegoś zespołu, systemu szkoleniowego czy klastra biznesowego? Nie krępuj się, pytaj. Zwróć tylko uwagę na Wasze relacje, czy możesz być pewny szczerości odpowiedzi. I czy zapytany ma owoce na swoim drzewie oraz czy rzeczywiście wie co warto przeczytać.
Znakomitą większość książek około-biznesowych którą przeczytałem w swoim życiu, stanowiły rekomendacje prawdziwych praktyków. Pytałem o książkę wartą przeczytania tylko kogoś, kto miał taki styl życia, jaki ja chciałbym osiągnąć. Dzisiaj po prawie 30-tu latach pracy z ludźmi chcącymi wystartować swoją przygodę z byciem swoim własnym szefem, sami już recenzujemy i wybieramy książki.
Doradzamy też dla jednego z amerykańskich z systemów edukacji biznesowej w Polsce. I tu muszę przyznać, największą rolę i najważniejsze zdanie na tym polu ma moja wspaniała wspólniczka, czyli moja żona Dorota. Ona najszybciej i najwięcej czyta w naszym małżeństwie i ma niesłychane wyczucie co do książek i autorów. Ma też alergię na wodolejstwo oraz kompilacje innych autorów niepopartą życiowym doświadczeniem.
Jedna idea i 15 pozycji wydawniczych
Pragnę zwrócić Waszą uwagę na bardzo popularną modę polegającą na klonowaniu własnych książek zawierających jedną i tą samą ideę. To trochę tak jak z nawozami do kwiatów. Producent ma jeden dobry nawóz dla kwiatów. Ale żeby zarobić, klonuje ten sam lub bardzo nieznacznie zmieniony nawóz jako specjalny nawóz do paprotek, inny do pelargonii, jeszcze inny dla kwiatów cebulowych itd. Znam dziesiątki takich klonów jednej idei. Zawsze sprawdzajcie która pozycja danego autora jest najważniejsza w jego dorobku i zacznijcie od niej. Bardzo często nie warto czytać pozostałych. Ja najczęściej sprawdzam nowych dla mnie autorów i książki do czytania na lubimyczytac.pl i goodreads.com
Jaka tematyka?
Na temat wyboru tematyki książek to na moich wykładach zawsze powtarzam: różne ale z rekomendacji. Pieniądze dziś zarabiają nie technokraci, a osoby rozumiejące relacje międzyludzkie i nasze charaktery. Dlaczego? Ponieważ to ludzie przynoszą Ci pieniądze do firmy a nie maszyny. To żywi klienci kupują Twoje towary lub usługi. Tematów technicznych nauczysz się z wielu książek i filmów na YT oraz blogów.
Ale tylko z przepracowanych przez Ciebie książek nauczysz się być atrakcyjną osobowością, wartościową osobą z którą warto pohandlować lub ubijać większe lub mniejsze interesy.
Do dziś nie zapomnę, gdy dawno temu miałem świetnego mechanika z jedną wadą. Musiałem mu przywieść części niezbędne do naprawy. W związku z tym jeździłem do wielu sklepów i szukałem tychże. Wyobraź sobie, że miałem do wyboru dwa sklepy, w jednym był większy wybór i było taniej, za to był wyjątkowo chamski sprzedawca. Miał niesłychany dar cynicznego uśmiechu gdy klient miał kłopot z wyjaśnieniem szczegółów dotyczących jakiejś części. Zawsze wychodziłem z jego sklepu z uczuciem bycia „samochodowo niepełnosprytnym”.
W drugim sklepie był bardzo pomocny personel gotowy za każdym razem podpowiedzieć, poszukać i doradzić. Szczególnie, że miałem wtedy Volvo z silnikiem Renault i było trudno dobrać właściwe jak to się na Podlasiu czasem mówi „zapczasci”. Ten drugi sklep był droższy, ale zawsze był sklepem mojego pierwszego wyboru. Wszytko z powodu braku tzw. miękkich umiejętności u właściciela pierwszego sklepu. Warto o tym sobie poczytać i czasem trzeba będzie się zmienić. No dobra, nie czasem a zawsze czeka nas praca nad sobą 🙂
Finanse
Temat rzeka. Czy znacie kogoś komu własna firma „nie wyszła”? Chyba każdy kogoś takiego zna. Nie lubię generalizować, ale mam odczucie graniczące z pewnością, że znakomita większość takich firm padła z powodu finansowego analfabetyzmu właścicieli. Niezliczoną ilość razy widziałem młodych stażem biznesmenów nierozumiejących podstawowych zasad finansowania, nieznających pojęcia opóźnionej gratyfikacji i najczęściej mieszających portfele. Mam na myśli brak higieny i galwanicznej (jak to mówią elektronicy) separacji portfeli. Czym innym jest Twój osobisty portfel a czym innym są pieniądze firmy. Bierzesz z firmy ołówek – zapłać do kasy. Poznaj różnicę pomiędzy przychodem, dochodem a dochodem netto. Po prostu naucz się. A książek na ten temat jest mnóstwo.
Youtube-owa wyrocznia Apollina
Wcale nie chcę pisać źle o YT. Wręcz odwrotnie. Poza biznesowymi poradami mentorów oraz książkami i podcastami z branżowego systemu edukacyjnego, to właśnie YT nauczył mnie miliona rzeczy. Od prowadzenia zrównoważonego akwarium po prowadzenie bloga 😉 tak, tego bloga 🙂
Nie polecam po prostu, aby w 100% polegać na wiedzy z YT. Są branże, w tym branża skupiona wokół internetu i mediów społecznościowych, w których działa taka oto technika sprzedaży. Najpierw, musisz dawać dużo wartościowej i darmowej treści, masę podpowiedzi i skrótów. Jednak najważniejsze porady są tylko do kupienia, często w formie szkoleń. Nam najczęściej brakuje tych właśnie wisienek na torcie, których to nie ma w darmowym dostępie.
I tu kłania się książka. Ja zachęcam do sprawdzenia w źródłach pisanych, często bywa że trzeba szukać w innych językach. To czego nie ma po polsku, najczęściej znajdę po angielsku i rosyjsku. Podejrzewam, że z niemieckim czy hiszpańskim jest podobnie. Na temat japońskiego się nie wypowiadam. W naszym domu to nasz średni „potomny” nim włada. Tak, zaczął od filmów i YouTube-ów ale w pewnym momencie nie dało się już bez książek. Z tego powodu zachęcam: szukaj, szperaj w tematyce głębiej i nie bój się innych języków. To świetna droga aby się danego języka nauczyć. Pierwszą książką w pełni przeczytaną przeze mnie po angielsku była pozycja wydana wyłącznie w tym języku. Potrzeba matką wynalazków.
Nie podejmuj decyzji po przeczytaniu tylko jednej książki.
Moje pokolenie doskonale pamięta niesłychany boom książek Roberta Kiyosaki na początku lat 2000-ch. Jestem fanem jego pisarstwa, co więcej korzystam z jego książek zawodowo wręcz mógłbym rzec, na bazie codziennej.
Co więcej, gorąco polecam i zachęcam do przeczytania „Bogaty ojciec, biedny ojciec”, „Kwadrant przepływu pieniędzy” i wielu innych. Zachęcam dosłownie każdego. Wierzę, że każdy odniesie pożytek z tych lektur, niezależnie czy chce żyć jak przedsiębiorca czy nie. Są to bardzo pożyteczne lektury i Robert K. ma niesłychanie nowatorskie spojrzenie na obieg pieniądza w przyrodzie.
Jedyne co chcę zasugerować, to aby nie sprzedawać wszystkiego i nie zacząć bawić się w inwestora jedynie po przeczytaniu jednej pozycji. Uwierzcie, myślenie i działanie w nieruchomościach wymaga sporo wiedzy. Zachęcam, szukaj głębiej i zapragnij zostać profesjonalistą. Znam kilka osób które za szybko uznały, że wiedzą kto to inwestor i uwierzyli że oni właśnie nim już się stali. W czasach zalewu informacji w internecie, jedynie zawodowcy zarobią wielkie worki dukatów i to stabilnie. Amatorzy będą tylko tymi, którzy dostarczą gotówkę na rynek.
I chyba najważniejsze – studiuj dogłębnie. Bądź dociekliwy i konsekwentny.
Chyba wszystko w biznesie (może poza produkcją) wymaga miękkich umiejętności. Co więcej, chcąc sprzedawać swoje wyroby też musisz wyzbyć się jaskiniowca i zacząć przyciągać właściwych ludzi. Mam na myśli zarówno klientów jak i kontrahentów. Tego typu nawyki wyrabia się konsekwentnie i codziennie. Właśnie z tego powodu warto nauczyć się studiować książkę i niejako przepuszczać ją przez siebie aby nastąpiły w nas pożądane i trwałe zmiany. Ja to robię przy pomocy notesu i zakreślacza.
Pracuję z książką i nie przechodzę do następnego rozdziału zanim nie zrobię zadań z poprzedniego. Przy tym książki dotyczące charakteru, nawyków i relacji trzeba koniecznie sobie odświeżać co kilka lat, a niektóre nawet częściej. Zmieniamy się i z tego powodu wyciągamy inne wnioski za każdym razem gdy czytamy daną książkę.
Papierowe czy elektroniczne?
Ja bardzo lubię zapach druku i papieru oraz pięknie wydane książki. Ale z racji przepełnienia regałów i witrynek książkami, na co dzień używam czytnika Kindle i książek elektronicznych. Oczywiście jeżeli wersja elektroniczna jest dostępna. W czasach przed covid-em bardzo dużo latałem i przy dziesiątkach segmentów lotu rocznie, tylko Kindle wchodził w grę. Zajmuje mało miejsca, jest lekki i może zawierać setki książek. Ja mam wersję z podświetleniem i jest to bardzo wygodne.
W naszej rodzinie mamy zasadę, że jeżeli jakaś książka jest wybitna to koniecznie musimy ją mieć również w formie papierowej.
Na koniec słów kilka na temat pracy online. Bardzo żałuję, że dzisiaj bardzo modne stało się robienie wideo konferencji i nagrywanie filmów na tle półek przepełnionych książkami. Szkoda, że to się tak oklepało, bo ja osobiście mógłbym zamieszkać w bibliotece. Podobno istnieje zależność, że kto mniej przeczytał książek, ten ma większą biblioteczną „tapetę”
Bardzo jestem ciekaw jakie masz podejście do czytania, do książki i przedsiębiorczości, zachęcam więc do komentowania.
Moim domowym konkurentem do książek, na zasadzie współzawodnictwa jest moja wspaniała żona Dorota. O wartości budowania firmy rodzinnej piszę tutaj.
Zgadzam się, że książki kształtują nas wewnętrznie. I to już zaczynając od lektur szkolnych, które w większości poruszają tematy trudne, smutne lub traumatyczne. Te są nam narzucane, co może zniechęcić do czytania jako dorosły. A istnieje tak wiele wartościowych lektur, które pomagają stać się lepszą wersją siebie, budują wewnętrzną mądrość i nieraz mają gotowe rozwiązania na sytuacje „nie do opanowania”. Dziękuję za zwrócenie uwagi na zaplecze autora. To bardzo ważne słuchać ludzi, którzy mają doświadczenie i sukces na interesujących nas polach.
Dziękuję za trafne uwagi. Lektury szkolne to osobny temat, ja zachęcam do przeczytania wielu pozycji obowiązkowych ale już w dorosłym życiu 🙂
Jakiś czas temu od rzutkiego biznesmena usłyszalem, ze „do biznesu trzeba dojrzeć ” Pytam się jak ? Zaczął polecać mi wszelkiej maści audiobooki, ksiażki na temat biznesu, rozwoju osobistego etc. Pytam się czy aby nie nadzbyt tecnicznue, może coś z beletrystyki ? Nie bardzo wiedział jak mi odpowiedzieć. Tak jak piszesz powyżej trzeba umieć oddzielić ziarno od plew. Dla mnie biznes to odpowiedni stosunek do ludzi, czyli umiejętności miękkie na właściwym poziomie. Ksiązka według mnie jest kapitalnym narzędziem kształtowania wrażliwosci, otwartości na innych ludzi i empatii wobec nich. Mają wpływ na właściwe proporcje pomiędzy odwagą a strachem 🙂 Może dlatego nadal nie podjąłem biznesu ? Może w tym sensie nie dojrzałem ? Świetej pamięci Józef Oleksy słynął z tego, że pytał swoich rozmówców co ostatnio czytali ? Gdy odpowiadali mu najczęściej, że z braku czasu niewiele, mówił im , że to błąd i powinni to jak najszybciej zmienić 🙂
Dziękuję bardzo za trafne uwagi. Odbieram każdy biznes jako rozmowę dwojga lub więcej ludzi. Na pewno nie jedynie jako grę interesów. Gdy ludziska się dogadują, to i interesy im świetnie wychodzą i przysłowiowe ryby im biorą. Prawdziwie długofalowe interesy biorą się z zaufania, uczciwości i jak piszesz z wrażliwości oraz tych wszystkich umiejętności interpersonalnych 🙂 Znam wiele przykładów osób które nauczyły się z książek odpowiedniego myślenia i odwagi. Chyba z tego powodu jestem fanem czytelnictwa 🙂 Co do oceny własnych predyspozycji to mam wrażenie, że zazwyczaj nie jesteśmy swoimi najlepszymi fanami i przeceniamy innych a nie doceniamy siebie. 😂 Też nie lubię „relacyjnych technokratów” i uciekam od technicznych sztuczek może nie w beletrystykę ale w biografie i pamiętniki. Tam podpatruję mnóstwa pomysłów i inspiracji.:) Miłego czytania